– Zawał Jarka był jak czerwona lampka, pytanie od
losu "Co chcecie tak naprawdę robić w życiu, póki
je
jeszcze
macie?"
–
wspomina
Joanna.
Zdecydowali wówczas, że chcą podróżować i
odkrywać świat po swojemu. – Stwierdziliśmy, że
to
nas
kręci
najbardziej.
Takie
chwile,
gdy
uświadamiasz sobie, że życie może skończyć się w
jednej chwili, bez pytania Ciebie o zgodę, sprawia,
że docenia się to, że ono jest. I że możesz robić
świetne rzeczy, dopóki jest. Jeszcze w szpitalnym
łóżku Jarek zaczął szukać auta terenowego. Kilka
miesięcy później ruszyliśmy w naszą pierwszą
samodzielną wyprawę do Maroka – opowiada
Joanna.
Przyznaje, że praca w telewizji jest świetna i
mnóstwa się tam nauczyła, ale musiała wybrać:
albo chce jeździć do świata i ludzi, albo siedzieć
przy biurku na Woronicza i robić program. – Nigdy
nie żałowałam odejścia z TVP, po prostu czułam,
że życie woła mnie już do innych zadań, innych
rzeczy.
Świat
mnie
wołał
–
mówi
Joanna
Grzymkowska – Podolak.
Pierwszym celem ich podróży było Maroko, bo byli
tam już wcześniej, ale na zwykłej zorganizowanej
wycieczce. Zachwyciła ich „inność” i egzotyka
tego miejsca. – Chcieliśmy do niego wrócić, ale już
na swoich zasadach. To było dość szalone –
wspomina Jarek Podolak.
Wyjechali autem spod domu na warszawskiej
Pradze i pojechali w kierunku Afryki. Nie mieli
żadnych rezerwacji, biletów. To nie był czas
wszechobecnego internetu czy social mediów.
Wiedzieli, że muszą przejechać Europę, potem
jakoś promem dostać się na Czarny Ląd.
– Od początku do końca było wow! Umiemy
podróżować po swojemu! Byliśmy szczęśliwi i
dumni z siebie, że tę sztukę podróżowania
ogarniamy. I że świat, do którego ruszyliśmy z taką
dziecięcą radością i ciekawością, okazał się taki
dobry. I że są na świecie dobrzy ludzie, którzy, jeśli
będzie trzeba, pomogą. I to wszystko jest z nami do
dziś – podkreśla Jarek Podolak.
36
LATO 2025