23
www.wirtualnemedia.pl
Następne 6 dni zajął im pobyt w mieście Goa – to
właśnie tutaj przyjeżdża się na wakacje. Potem byli
w Koczi, wzięli udział w całodniowej wycieczce do
Munnar na plantacje herbaty. Ostatnie 4 dni
spędzili w Bombaju.
Patrycja i Adam podczas swojego pobytu w
Indiach jadali w lokalnych restauracjach. Unikali
street foodu, bo jak mówią, nie byli aż tak odważni.
Czasami jedli w bardziej turystycznych miejscach
np. restauracjach hotelowych lub na plaży. –
Średnio za śniadanie z herbatą i napojem płaciliśmy
ok. 7-10 zł, a za obiad z napojem ok 25-30 zł od
osoby – mówi Patrycja.
Podpowiada,
by
pić
tam
jedynie
wodę
butelkowaną, a w restauracjach zwracać uwagę na
poziom ostrości i do potraw zamawiać dodatkowo
coś słodkiego na przegryzkę oraz napoje mleczne.
Podczas swojej podróży po Indiach nocowali w
hotelach
znalezionych
na
Booking.com
lub
wskazanych przez wynajętego kierowcę. – Nie było
problemem znaleźć hotel na ten sam dzień, jeśli
nam się gdzieś spodobało to mieliśmy elastyczny
grafik
i
zostawaliśmy
dłużej.
Bilety
lotnicze
kupowaliśmy często na dzień przed wylotem,
wtedy
ceny
niewiele
się
zmieniały.
Ahmedabadzie i Rajkocie spaliśmy u znajomych lub
w hotelu – dodaje Adam.
Patrycja zwraca uwagę, że spokojnie można
wyjechać
do
Indii
nie
rezerwując
wcześniej
noclegów. - Często na miejscu dostanie się lepszą
cenę lub znajdzie lepszy standard, niż w przypadku
wcześniejszej rezerwacji. Warto przy hotelach
czytać opinie, bo standard wykończenia i czystości
odbiega od europejskiego i brakowało nam hoteli
średniego szczebla, czyli czystych, ale niedrogich,
które można znaleźć bez problemu w Europie –
radzi Patrycja.
Płać kartą, korzystaj z aplikacji
Lokalna waluta w Indiach to rupie. Można je kupić
w kantorach już na miejscu. W większości miejsc
można płacić również kartą Revolut. - Lepiej jednak
płacić kartą ze względu na ceny i nominały oraz
czystość banknotów – podpowiada Patrycja.
Cała,
blisko
miesięczna
wyprawa
do
Indii
kosztowała ich po 14 tys. zł na osobę.
O
czym
bezwarunkowo
trzeba
pamiętać
wybierając się tak daleko i na tak długo?
Na pewno o monitorowaniu cen biletów lotniczych,
wykupieniu
ubezpieczenia
podróżnego,
szczepieniach, bezpieczeństwie i poszanowaniu
innej kultury.
– Z całego wyjazdu jesteśmy bardzo zadowoleni,
byliśmy nastawieni na poznawanie, odkrywanie,
edukację. Przestrzegałabym jedynie przed Delhi.
Sama raczej już tam nie wrócę. To stolica
naciągaczy, których ofiarą niestety zostaliśmy, ale
nawet tego nie żałujemy, bo dużo nas to nauczyło.
Zapłaciliśmy pewnie dwa razy tyle, ale na polskie
standardy to i tak nie było dużo, a w zamian
mieliśmy załatwione 3 dni zwiedzania z kierowcą,
który był naszym przewodnikiem i opowiadał o
tamtejszej codzienności, która nas bardzo ciekawiła
– wspomina Patrycja.
Adam dodaje, że to doświadczenie nauczyło ich
tego, żeby pytać i proponować. – Ze względu na
odległości pomiędzy stanami podróżuje się tam
wyłącznie samolotem, a i tak dystans w ramach
stanu jest kilkugodzinną podróżą, więc kiedy nie
chcieliśmy
sami
wypożyczać
samochodu
ze
względu na ruch lewostronny i inną kulturę jazdy
proponowaliśmy taksówkarzom, czy za daną kwotę
będą z nami jeździli cały dzień, żeby zobaczyć to i
tamto – opowiada Adam.
Nasi bohaterowie podpowiadają, że w większych
indyjskich
miastach
funkcjonują
aplikacje
do
zamawiania przewozów i warto z nich korzystać
zamiast bezpośredniego negocjowania z kierowcą
tuc tuca. – Już na starcie za bycie turystą zwykle
chcą wyższych stawek. Ku naszemu zaskoczeniu
my okazaliśmy się dużą atrakcją dla lokalnych
mieszkańców, bo większości Indusów nigdy nie
będzie stać na wyjazd za granicę. Było to bardzo
miłe, kiedy chcieli z nami porozmawiać, pytali skąd
jesteśmy, a często nawet chcieli zrobić sobie z
nami zdjęcie – relacjonuje Patrycja.